niedziela, 8 grudnia 2013

jak zrobić świąteczny wianek na drzwi

w tym roku obiecałam sobie, iż kupię wcześniej prezenty i zrobię wianek na drzwi... Jak na razie nie jest źle z realizacją tych postanowień bo generalnie z realizacją moich postanowień nie jest dobrze a nawet powiedziałabym - jest tragicznie... Jeśli chodzi o dotrzymywanie słowa innym - jak najbardziej! Ale sobie... po co... Zawsze mam czas żeby umyć okna... jutro wezmę się za angielski... itd...
No więc - jeśli chodzi o te prezenty i wianek - prezenty po części już kupiłam :-) (taa..daa..m..), resztę kupię być może w tym tygodniu, a wianek też zaczęłam robić. Jak na razie związałam gałęzie ( świetnie się do tego nadały gałązki winobluszcza) w koło i mam bazę. Teraz szukam pomysłów na wykonanie ozdób do niego bo jest taki trochę siermiężny...
Ale w międzyczasie znalazłam pomysł na fajny i prosty wianek z gałązek:


zobaczcie jak zrobić ten piękny, świąteczny wianek >>

piątek, 1 listopada 2013

DIY - piękna szara komoda

This Little Estate: Master Bedroom Furniture Redo: One day my cheap-dresser-drawer-bottom fell out. Again. All of its contents were lost in the back of the said dresser. As I tried...

święto...

dziś święto zmarłych. Czas zadumy - niby... A ja mam wrażenie, że dziś nikt o zmarłych nie myśli... Ten cały ruch, harmider, korki, zakupy kwiatów i zniczy, gonitwa z jednego cmentarza na drugi... A do tego co chwila słyszę jadącą karetkę.... Jakiś dom wariatów... Nad grobem tylko gadki, plotki, spotkania rodzinne, no i oczywiście cmentarny lans... Ja nie mogłam się skupić i zadumać... Tak jak to dzieje się w zwykły dzień, kiedy na cmentarzu jest cisza i spokój. A dziś - niczym jarmark. W sumie niewiele się to różni od zwyczajów meksykańskich, gdzie jedzą, piją, imprezują na grobach. Może jest to lepsze? szczersze?
Teraz już zasiadłam w ciepłym domku, przy palącym się kominku, przy zapalonych świecach - ku pamięci... Zarzuciłam kubeczkiem grzańca, Sting w tle, Pan Mąż kończy Jo Nesbo, synek gra w obiecaną grę na kompie, córka ...hmm - poszła na spacer z ...kolegą.

Jezu, jak mi dobrze :-)

Uwielbiam takie chwile. Kocham mój dom!!!
Mimo, że nie jest idealny, mimo, że nie ma w nim porządku idealnego, mimo, że nie jestem perfekcyjną panią domu...
Jest jeszcze sporo do zrobienia, ale mam czas... Mam nadzieję...

Muszę dziś coś zrobić. Mam taką potrzebę. Przypomniałam sobie o świetnych i prostych zamotkach, które widziałam w tym roku w Chorwacji i bardzo mi się spodobały.

oto pierwszy pomysł na wykorzystanie bawełnianego podkoszulka:




i jeszcze na koniec pomysł na broszkę ze starych dzinsów






idę działać!!!
zamieszczę efekty mojej pracy, aczkolwiek uprzedzam - mam raczej do takich rzeczy dwie lewe ręce :-)

niedziela, 1 września 2013

Piżamowa niedziela...

Uwielbiam leniwe, niedzielne poranki gdy wszyscy snują się po domu w piżamach, nigdzie się nie spieszymy, nic nas nie goni... Czas sobie leniwie płynie...
Tylko ta myśl mnie prześladuje gdzieś w głębi - koniec wakacji, koniec urlopu...Od jutra się zacznie - szkoła, zapisy na zajęcia dodatkowe, praca, wstawanie o 5.40 a czasami nawet o 5.00!!!(och to wstawanie jest najgorsze...). Córa zaczyna gimnazjum, młody podstawówkę - dwie pierwsze klasy na raz, nieźle. Tydzień rozruchu a później jakoś to będzie. Siebie też trzeba wrzucić w wir codzienności - zapisać się ponownie na aerobik :-) oraz na angielski, którego uczę się chyba już od 20-u lat i jestem przypadkiem wyjątkowej odporności na tę wiedzę :-)
Ale jeszcze teraz trwa błoga niedziela - Córa ogląda jakiś serial dla nastolatek, Synek bawi się w didżeja (wow!), Pan Mąż kończy następną książkę Jo Nesbo, a ja piję kawkę i obżeram się słodkościami ( a co, będę przecież chodzić na aerobik :-) ).

świeżutkie, pachnące cynamonem ciasto śliwkowe - proste i szybkie
przepis zaczerpnięty z http://www.mojewypieki.com/przepis/proste-i-szybkie-ciasto-z-owocami
z tym, że posypałam cukrem i cynamonem


 
A jakby komu było mało to zostały babeczki z wczoraj :-)
 

 
 
Wersja deseru dla leniwych - robi się go  bowiem błyskawicznie - gotowe korpusy babeczek (np. z Lidla) + serek mascarpone z ubitą śmietaną z cukrem + owoce do dekoracji (owoców polecam użyć jak najwięcej - w naszej wersji jest minimalistycznie, gdyż Synkowi nie chciało urwać się więcej...)
 
a na koniec fotki z mojej kuchni :-)
 
meble z IKEA, blaty od "kuchniarza"
uchwyty ze sklepu internetowego
 

okap - projekt mój, wykonanie Pan Mąż
zegar - dekoria.pl
listwy sufitowe - hipermarket budowlany (chyba Leroy Merlin)
 

krzesła Ikea
siedziska dekoria.pl
wyspa z IKEA - projekt własny, z przodu dwie zamykane szafki, po środku półki
 
 
pa,pa, idę sprawdzić co słychać w ogrodzie po nocnym deszczu (wreszcie) ...
 
 
 
 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Lawendowe żniwa

Jednym z moich ulubionych kwiatów jest lawenda. Zakochałam się w niej od pierwszego wrażenia jakieś ...20 lat temu podróżując jako studentka autostopem po Francji. Później jeszcze Włochy, a od kilku lat mam przyjemność podziwiać ją w Chorwacji, którą namiętnie odwiedzam od 10-u lat.
Od 3 lat, od kiedy mam własny dom, mam ją też w swoim ogrodzie. Była jedną z pierwszych roślin, które zakupiłam. Teraz rośnie w kilku miejscach i cieszy moje oko każdego dnia.

 
Uwielbiam jej zapach ale też wygląd. Jest szarawa, delikatna a jednocześnie tak WIELKA -  zioło cenione i szanowane w wielu krajach (stanowi źródło dochodu dla wielu rodzin w krajach śródziemnomorskich).
Dziś odbyły się u nas lawendowe żniwa. Ścinałam, wiązałam w pęczki oraz przygotowywałam susz do torebeczek zapachowych. Przy okazji mój Pan Mąż obdarował wszystkie sąsiadki  wielkimi pękami lawendy :-) . Teraz w całym domu pachnie bosko...
 
część zbiorów...
 

lawenda w towarzystwie traw
 


takie pęczki umiejscowione są po całym domu, dzięki temu nie potrzebuję sztucznych zapachów, które wydzielają szkodliwe opary...
 
 
Lawenda jest właściwie bezobsługową rośliną - nie trzeba jej podlewać, pryskać, nawozić... A do tego bardzo łatwo ją rozmnożyć - poprzez lekko zdrewniałe gałązki, które zostają mi po ścięciu kwiatów - wsadzam je do ziemi, czasami podlewam i zawsze coś z tego się przyjmie. Jest rośliną wieloletnią i całkiem dobrze radzi sobie w naszym klimacie. Dziwię się, że tak mało jej rośnie w naszych ogrodach.... Szkoda...
 


Anglicy mówią, że tam gdzie w ogrodzie rośnie lawenda, małżonkowie nigdy się nie kłócą. Może warto spróbować ją posadzić we własnym ogrodzie (http://www.ogrodowisko.pl/artykuly/322-lawenda-uprawa-ciecie-i-kompozycje)

znalazłam ciekawy blog o lawendzie - http://www.twojalawenda.pl/category/o-lawendzie/



w/w  dwie fotki zaczerpnięte z google - grafika- lawenda
 
 
Więcej o lawendzie (m.in jak przygotować olejki, herbatki uspokajające, ciasteczka lawendowe i  wiele innych przepisów oraz info jak można na niej zarabiać :-) ) dowiecie się  z poniższych linków:

środa, 28 sierpnia 2013

Ogrodowe inspiracje

dziś nie o moim ogrodzie ale o inspiracjach...
Mój ogród nie jest mały - ma 19 arów. Staram się go urządzać od dwóch lat i robię to samodzielnie, nooo z pomocą Pana Męża. Sadzę, plewię, usuwam, i stosuję zasadę - co przeżyje to zostaje, co padło - trudno, znaczy się nie było mu pisane. Dlatego jestem taka "wredna" bo mam kiepską ziemię - jak pada to mój ogród zamienia się w bagno a jak susza to wbicie łopaty w ziemię grozi jej połamaniem..
Dlatego też szukam inspiracji - co niezależnie od roślin może nadać styl ogrodowi - poniżej kilka znalezionych na pinterest:
Proste a jakze efektowne - stworzenie efektu szachownicy z wykorzystaniem np. ziół oraz płyt chodnikowych

drzwi nadają ogrodowi tajemniczości, dzielą przestrzeń oraz intrygują


o paletach pisano nie raz - mogą być wykorzystane jako stoliki, fotele, siedziska oraz podręczne półki/kwietniki na np. zioła blisko domu

 
 
kiedyś opony w ogrodzie to był szczyt kiczu a teraz - proszę bardzo - opona w wydaniu designerskim
 


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Istria

Omijałam ją szerokim łukiem przez kilka lat... Ale w końcu myślę sobie - trzeba zobaczyć i w końcu samemu wyrobić sobie opinię na jej temat - ISTRIA - półwysep w Chorwacji położony najbliżej nas. Generalnie jestem zakochana w tym kraju. I wiem co mówię, bo nie widziałam tylko Bałtyku... Otarłam się o Hiszpanię, Francję, Włochy i Tunezję, jeśli myślimy o letnim wypoczynku nad morzem. Ale Chorwacja jest naprawdę PIĘKNA!!! Często spotykam się z dziwnym i niezrozumiałym dla mnie oporem przed podróżą do Chorwacji, jakby tam było gorzej niż w innych krajach śródziemnomorskich. A jest tak samo a nawet zaryzykuję stwierdzenie - lepiej...Jeśli ktoś zobaczył ją raz - wróci tam na pewno! Przecudne, różnorodne plaże - piaszczyste, kamieniste, żwirkowe, ciepłe morze, uśmiechnięci ludzie, z którymi można rozmawiać po polsku, oni po chorwacku i się dogadasz, najbliżej z Polski, przystępne ceny i przecudna, typowa śródziemnomorska zabudowa - wąskie uliczki, okiennice, kamienne domy...
Ale miało być o Istrii... Nie zawiodła mnie - może trochę droższe apartamenty, może trochę więcej turystów, może... Ale co tam - klimat ten sam! I było znów, jak zwykle, rewelacyjnie!










Koniecznie polecam do zobaczenia miasto Rovinj - niektórzy mówią, że jest to najpiękniejsze miasto w Chorwacji, ale ja pozostałabym przy stwierdzeniu, że na Istrii na pewno. I z pewnością jest piękniejsza we wrześniu niż w sierpniu, gdzie turystów jest zatrzęsienie, ale można znaleźć spokojne uliczki bez tłumów.


Co do Puli - amfiteatr robi naprawdę duże wrażenie!!! Reszta Puli już natomiast mniej...



Dzieciom wielką frajdę sprawiła wycieczka tzw. łodzią podwodną, w której możemy podziwiać podwodne życie.


Długo by można pisać o Chorwacji...
Ją po prostu trzeba zobaczyć.

PS. Właśnie otrzymałam sms-a od koleżanki, która za moją namową dotarła 2 godziny temu do tego pięknego kraju. Napisała m.in. "jest cudnie! dziękuję!!!".

nasza tegoroczna baza mieściła się w Fażanie - http://www.fazana.hr/